Maciej Mechliński
Wyprawa generała Antoniego Giełguda na Litwę w 1831 roku.
Antoni Giełgud urodził się w roku 1792 jako potomek starego żmudzkiego rodu osiadłego od pokoleń Giełgudowie i Giełgudyszkach. Był synem Michała Giełguda piastującego urząd konsyliarza Rady Nieustającej, pisarza polnego litewskiego oraz w roku 1793 nadwornego marszałka. Matką jego była Eleonora z Tyszkiewiczów.
Jak widać z powyższego Antoni Giełgud pochodził z rodu zamożnego i wpływowego, będącego blisko władzy monarszej w Rzeczpospolitej co pozwoliło mu w roku 1812 wystawić własnym kosztem pułk piechoty. Za ten niebagatelny i patriotyczny gest Giełgud zostaje mianowany pułkownikiem 21 pułku piechoty wojsk Księstwa Warszawskiego. Można wnioskować , że to właśnie takich ludzi jak Antoni Giełgud miał na myśli autor „Pana Tadeusza” Adam Mickiewicz pisząc:
„...- W istocie był to hrabia młody ,
Niedawny żołnierz, lecz, że wielkie miał dochody
I swoim kosztem cały pułk jazdy wystawił,...”
Po roku 1814 Giełgud pozostaje w szeregach Wojska Polskiego , które z łaski pogromcy Napoleona, cesarza Rosji Aleksandra I staje się w roku 1815 siłą zbrojną powołanego do życia ustaleniami Kongresu Wiedeńskiego, Królestwa Polskiego.
Królestwo Polskie otrzymuje od cara konstytucję , która wiąże je z Rosją osobą monarchy. Pierwszy i trzeci artykuł Konstytucji z 27 listopada 1815 roku brzmią:
„Art.1 Królestwo Polskie jest na zawsze połączone z Cesarstwem Rosyjskim.
Art.3 Korona królestwa Polskiego jest dziedziczną w osobie naszej i naszych potomków , dziedziców i następców podług porządku następstwa , ustanowionego dla tronu cesarsko – rosyjskiego.”
Polityka zagraniczna także miała być prowadzona wspólnie przez dwór cesarski dla Rosji i Królestwa Polskiego.
Na terenie Królestwa Polskiego maja stacjonować obok wojsk polskich wojska rosyjskie.
To satelickie państewko daje jednak obywatelom pozory samodzielności i odrębności , dzięki właśnie konstytucji oraz własnej armii proporcjonalnej liczebnie do wielkości państwa.
W takich to warunkach w roku 1818 pułkownik Antoni Giełgud awansowany zostaje z woli wielkiego księcia Konstantego, brata panującego cara Rosji i króla polskiego, głównodowodzącego wojsk polskich do stopnia generała brygady.
W tym tez stopniu generał Giełgud rozpoczyna swoja ostatnią kampanię - wojnę Polsko Rosyjską 1830-1831. Początkowo pełni on służbę generała pierwszej brygady pierwszej dywizji piechoty dowodzonej przez generała Jana Krukowieckiego. W bitwie pod Wawrem 19 lutego 1831 roku będącej preludium do mającej się odbyć 25 lutego tegoż roku słynnej bitwy o Olszynkę Grochowską, odznacza się dobrym dowodzeniem trzema batalionami 5 pułku piechoty liniowej.
25 lutego 1831 roku ponownie zwraca na siebie uwagę przełożonych doprowadzając do skutku manewr dywizji generała Krukowieckiego, który wpłynął na zmianę działań rosyjskiego głównodowodzącego Iwana Dybicza w bitwie Grochowskiej. Dywizja Krukowieckiego związała w bitwie pod Białołęką 25 lutego 1831roku oddziały rosyjskiego generała Sackena , które nie mogły przez to wziąć udziału w walce. Dzięki temu Bitwa Grochowska z bitwy mającej rozbić wojsko polskie i otworzyć drogę na Warszawę stała się bitwa doraźną w wyniku której nie osiągnięto spodziewanych założeń strategicznych.
W uznaniu dotychczasowych zasług generał Antoni Giełgud mianowany zostaje dowódcą 2 dywizji piechoty. W składzie tej dywizji znajdowały się 1 brygada pod dowództwem pułkownika V. D Hauterive oraz 2 brygada dowodzona przez generała brygady F. Rolanda.
Jako dowódca 2 dywizji Giełgud uczestniczy w wyprawie skierowanej przeciwko oddziałom generała Rossena. Bierze udział w bitwie pod Mińskiem Mazowieckim gdzie podległe jemu oddziały stawiły opór, wycofując się na kierunku Dębe Wielkie, dając potrzebny czas na wzmocnienie się wojsk polskich w tym rejonie działań wojennych.
Generał Antoni Giełgud wraz ze swoją dywizja bierze następnie udział w wyprawie na gwardię . Niestety z powodu otrzymywanych sprzecznych rozkazów , zdezorientowany 20 maja 1831 roku zajmuje Łomżę . Jak wspomina w swoim pamiętniku Ignacy Radziejowski, w tym czasie żołnierz ochotnik 4 pułku strzelców pieszych : „ Gwardia rosyjska nie oczekiwała starcia z nami. Rosjanie opuścili Łomże , spaliwszy za sobą mosty na Narwi, pozostawiwszy wszystkie bagaże i furaż bez jednego strzału. Kiedy już most stał w płomieniach , mieszkańcy Łomży wyszli nam na spotkanie , gościnnie nas przyjmując .”
W tym czasie wojska podległe rozkazom Giełguda liczyły około 10.000 żołnierzy. Rozkaz marszu pod Ostrołękę gdzie 26 maja 1831 roku rozegrała się tragicznie zakończona dla strony polskiej bitwa przybył do dywizji Giełguda z opóźnieniem, w skutek czego został on odcięty w Łomży od reszty wojsk polskich czekając na decyzje naczelnego wodza.
27 maja został zatwierdzony wniosek zgłoszony przez generała Skrzyneckiego do Rządu Narodowego o awansowanie Antoniego Giełguda, do stopnia generała dywizji. Wraz z Giełgudem awansowani zostali: generał Tomasz Łubieński, generał Antoni Jankowski oraz generał Kazimierz Małachowski.
Na radzie wojennej która odbyła się pod koniec batalii Ostrołęckiej, generał Dembiński ,gorący zwolennik działań partyzanckich na Litwie , wysunął plan wysłania odciętego od reszty wojsk polskich Giełguda na Litwę. Uczestnicy rady poparli ten projekt. Pozwalał on bowiem na zamianę w oczach opinii publicznej porażki odcięcia 2 brygady w skutek klęski osrtołęckiej, na działania zaczepne mające za zadanie udzielenie planowej pomocy Litwie. Jedyną instrukcją jaką otrzymał generał Giełgud od Skrzyneckiego był tekst następującej treści: „ Generał Giełgud pomaszeruje na Litwę podług instrukcji ustnych , które udzieli mu generał Dembiński”. Generalnie korpus wysyłany na Litwie działać miał dostosowując się do aktualnej sytuacji zastanej na miejscu. Operacja która miała wyglądać na działania planowe w istocie była wielką improwizacją.
Pokonując odległość 4 mil dziennie, grupa posuwała się na północ. 28 maja dotarła do Grajewa.
Z doniesień otrzymanych od pułkownika Sierakowskiego , którego oddziały przebywały od 24 maja w okolicach Rajgrodu dowiedziano się o pozycjach i sile oddziałów rosyjskich podległych rozkazom generała Sackena. W tym momencie Sacken dysponował w tym rejonie 4 batalionami, 1 seciną , oraz 8 działami. Oddziały te miały za zadanie rozbicie oddziału Sierakowskiego.
29 maja o godzinie 8.00 pod wsią Miecze podjazd Sackena natknął się na jazdę straży przedniej korpusu powstańczego. Polacy ruszyli w pościg za Rosjanami i w okolicach jeziora Czarnego natknęli się na cały oddział Sackena. Jazda Polska cofnęła się w kierunku własnych sił głównych . Rosjanie parli naprzód , gdy nagle dostali się pod ogień 10 dział pozycyjnych dowodzonych przez podpułkownika Piętkę. Ponadto z lasu wyłoniły się masy piechoty polskiej. Niestety Giełgud nie docenił sytuacji dającej mu znaczną przewagę nad przeciwnikiem. Polacy powoli rozwijali swoje siły , wzmacniając swoje lewe skrzydło, stoczyli walkę i odparli Rosjan. Jednak zbyt powolne działanie spowodowało to, że wojska carskie nie zostały przyparte do jeziora Czarnego a co za tym idzie nie zostały zmuszone do złożenia broni. Korzystając z opieszałości strony polskiej Rosjanie rozpoczęli szybki odwrót.
Rosjanie w tej walce utracili około 2000 zabitych i wziętych do niewoli żołnierzy . Polacy utracili około 200 zabitych i rannych.
Ta niewielka zwycięska bitwa choć nie wykorzystana do końca, pozwoliła złagodzić nieco złe wrażenie po przegranej niedawno batalii ostrołęckiej. Niestety rajgrodzkie zwycięstwo było pierwszym i ostatnim w tej rozpoczętej dopiero wyprawie. Opieszały pościg obciążonego łupami zdobytymi w Łomży wojska spowodował , że nie został wykorzystany element zaskoczenia strony rosyjskiej. Nie odcięto Sackenowi drogi na Grodno w którym Rosjanie umiejscowili magazyny amunicji i żywności dla wojska. Wojska rosyjskie cofały się tak szybko, że dotarły do Grodna już 2 czerwca czyli w trzy dni po przegranej bitwie.
2 czerwca, za Mariampolem, Giełgud nawiązał kontakt z przedstawicielami powstańców litewskich. Litwini, znając stan sił rosyjskich w Wilnie oraz położenie ogólne przeciwnika na Litwie , doradzali aby ruszył na Wilno drogą przez Olitę. Dembiński przeforsował jednak swój projekt aby ruszyć na Żmudź. W skutek tego oddziały Dembińskiego ruszyły w kierunku Kowna , a Giełgud z podległymi sobie bezpośrednio jednostkami przeprawił się przez Niemen pod Giełgudyszkami. W tym czasie do Giełguda i Dembińskiego dotarły raporty generała Chłapowskiego o sile garnizonu carskiego w Wilnie, znajdujących się tam magazynach i umieszczonych w nich zapasach, oraz wezwanie aby bezzwłocznie ruszyć na Wilno uprzedzając tym samym koncentracje wojsk nieprzyjacielskich w tym mieście.
Chłapowski operując na terytorium Litwy od 21 maja 1831 roku prowadził z powodzeniem wojnę partyzancką wyrabiając sobie opinie świetnego dowódcy. Wieść o marszu jego oddziału i jego dokonaniach rozeszła się szerokim echem po całej Litwie. Masowo zgłaszali się do szeregów litewscy ochotnicy. Dzięki temu Chłapowski mógł rozpocząć na bazie przyprowadzonych przez siebie z Królestwa instruktorów formowanie nowych oddziałów. Utworzono 6 pułk strzelców konnych dowodzony przez kapitana Grabowskiego oraz 25 z później 26 pułk piechoty. Duża ilość ochotników pozwoliła także na tworzenie 11 i 12 pułku ułanów litewskich.
Pomimo racjonalnych argumentów Chłapowskiego nie podjęto żadnych kroków mających na celu realizacje planu zdobycia Wilna. Na radzie wojennej 8 czerwca 1831 roku za namową Dembińskiego postanowiono zająć stanowiska pomiędzy Janowem, Kiejdanami i Wiłkomierzem, tak aby przerwać Rosjanom łączność pomiędzy Żmudzią a Wilnem. Pod osłona tej pozycji 2 bataliony z dwoma działami oraz przy wsparciu 4000 powstańców litewskich miały zdobyć Połągę, port w którym spodziewano się odebrać transport 6000 karabinów, 2500 szabel, 1600 pistoletów zakupionych w Anglii dla dozbrojenia wojsk powstańczych.
Generał Giełgud w tym czasie miał zająć się organizacją powstańców. Łudzono się, że pod osłoną dobrego do działań partyzanckich terenu Żmudzi, będzie można zebrać 40 tysięczna armie powstańczą i jej siłami opanować Wilno.
10 czerwca 1831 roku przybył do Kiejdan generał Chłapowski. Ponownie apelował u Giełguda w sprawie opanowania Wilna, popierając swoje zdanie raportami na temat stanu garnizonu wileńskiego, nastrojami w mieście w śród mieszkańców i wojska rosyjskiego. W końcu Giełgud nie bez nacisków ze strony młodszych oficerów swojego korpusu rozpoczął działania mające na celu zdobycie miasta i zniszczenie garnizonu carskiego w Wilnie.
Niestety zbyt długie odwlekanie decyzji marszu na Wilno pozwoliło Rosjanom wzmocnić 3000 garnizon wileński. Wieczorem 14 czerwca do Wilna przybyły wojska pod komendą generała Otroszczenki , w sile 2065 bagnetów i 8 dział. Ponadto przybyła dywizja gwardii , a dywizja Tołstoja miała nadejść lada chwila. 3-tysięczny garnizon urósł w siłę do 24 tysięcy żołnierzy i 72 dział.
Słabe morale żołnierzy garnizonu rosyjskiego w Wilnie zdecydowanie poprawiło się . Cały czas umacniano pozycje na wzgórzach ponarskich obsadzając je działami.
Gdy 11 tysięczny korpus powstańczy z 27 działami, 19 czerwca 1831 roku zaatakował trzema kolumnami pozycje Rosjan, ci już byli pewni swych sił.
Walka o opanowanie Wilna rozpoczęła się o godzinie 9.00 rano. W Górach Ponarskich schodzą się trzy drogi prowadzące od Kowna, Trok i Grodna do Wilna. Góry Ponarskie panują nad skrajem lasów oraz równiną u swego podnóża. Stoki wschodni i północny od strony Wilii są strome w wyniku czego połączone pod kapliczką trakty prowadzą przez głęboki parów, który stanowił jedyną drogę odwrotu do Wilna. W tej sytuacji prawe skrzydło rosyjskiej obrony osłonięte stromymi stokami było bardzo mocne, centrum także było trudne do zdobycia ze względu na warunki terenowe, choć tu w razie niepowodzenia obrońcy mieli mocno utrudniona drogę odwrotu przez wąski wąwóz. W centrum Rosjanie umieścili dwie baterie dział.
Najtrudniejsze do obrony ze względu na łagodne dla atakujących warunki terenowe było skrzydło lewe. Rosjanie aby zwiększyć jego walory obronne wznieśli tam szańce i zasieki.
Natarcie rozpoczęło się o godzinie 9.27. Wojska powstańcze uderzyły w centrum ugrupowania rosyjskiego. Dwukrotnie 7 pułk piechoty liniowej atakował w kierunku kapliczki. Brak właściwego wsparcia artyleryjskiego powodował załamywanie się natarć. Artyleria powstańcza z niewytłumaczalnych przyczyn została rozczłonkowana na plutony, w skutek czego działa Giełguda nie mogły odegrać w tej batalii większego znaczenia.
Wykrwawione centrum wojsk powstańczych aby uniknąć morderczego ognia baterii rosyjskich umieszczonych w centrum, zaczęło przesuwać się w stronę lewego skrzydła. Przez ten manewr utracono łączność ze skrzydłem prawym, gdzie Zaliwski także odparty przez siły rosyjskie musiał cofać się na własną rękę. Podczas odwrotu stracił rozbity i wzięty do niewoli przez Rosjan batalion piechoty. Nie powiodło się także natarcie 6 batalionów generała Rolanda na prawe skrzydło wojsk rosyjskich. Bataliony powstańcze zdołały wedrzeć się na wzgórza i rozpoczęły schodzić w dół, ku Wilii kiedy dostały się pod ogień piechoty i artylerii generała Kuruty, a z prawego swojego skrzydła zaatakowane zostały silnym ogniem z centrum pozycji rosyjskich. Roland poniósł duże straty i bataliony jego zmuszone były wdrapywać się z powrotem na wzgórza i wycofywać w nieładzie.
Po załamaniu się natarcia Rolanda na pozycje rosyjskie, Giełgud wydał rozkaz ogólnego odwrotu. Wojska powstańcze wycofywały się w nieładzie. W szeregi wkradło się rozprzężenie. Prawdopodobnie nieprzyjaciel nie zdawał sobie sprawy z rozmiarów klęski wojsk Giełguda. Gdyby w czasie odwrotu powstańców rzucił w pościg nietknięte oddziały kawalerii przegrana wojsk powstańczych zamieniła by się w całkowitą klęskę.
Dopiero pół godziny po rozpoczęciu odwrotu przez stronę powstańczą nieprzyjaciel wysłał przeciw niej pułk ułanów. Na szczęście dla strony polskiej ułani rosyjscy rzuceni zostali do walki poszczególnymi dywizjonami tak, że polski 1 pułk ułanów rozbijał je kolejno. Drugi mirgorodzki pułk ułanów rozpoczął swoją szarżę zbyt wcześnie tak, że zanim dotarł do pozycji polskich rozleciał się i został bez trudu odparty. Jedynie trzeci pułk orenburski , poprowadził prawidłowa szarżę i zwarł się na równych prawach z ułanami polskimi. Polacy rozbili i ten pułk rosyjskiej jazdy. W pogoni za uchodzącym nieprzyjacielem ułani 1 pułku wpadli na rosyjską baterię konnej artylerii i rozpoczęli rzeź kanonierów. Niestety dostali się pod celny ogień rosyjskiej piechoty i musieli wycofać się ze stratami.
W czasie odwrotu z pod Wilna ariergardą dowodził generał Chłapowski, dając po raz kolejny dowody swoich talentów dowódczych.
Powstańcy stracili podczas tej nieudanej próby opanowania Wilna 2000 żołnierzy . Giełgud po odejściu z pod Wilna postanowił przeprawić się na północny brzeg Wilii aby obsadzić kordonem Willię i Świetą, od Kowna po Wiłkomierz. Ponadto silnie obsadzono Kiejdany. Działania te miały na celu osłonę organizacji powstania Żmudzkiego., uzupełnienie i zwiększenie sił wykorzystanych w poprzednich walkach a następnie miał być przeprowadzony planowany jeszcze przed atakiem na Wilno szturm Połągi.
Po zajęciu wyznaczonych stanowisk wojska powstańcze przyjmując uzupełnienia z pośród ludności miejscowej szybko osiągnęły liczbę 18000. Niestety źle zorganizowanych i uzbrojonych. Ponadto bałagan organizacyjny i brak zdecydowanych działań doprowadzał pomimo uzupełnienia stanów do dalszej demoralizacji w szeregach.
Wspomniany już przeze mnie wcześniej uczestnik tamtych trudnych chwil Ignacy Radziejowski wspomina: „Smutnie skończyła się dla nas bitwa pod Wilnem. Powracaliśmy przez zapalone lasy nad Wilejką , gdzie w czasie przeprawy pułkownik inżynierów Walentyn , kąpiąc się utonął. W kilka dni później staliśmy pod jakimś spalonym miasteczkiem. Wszystko upadało na duchu. Generał Giełgud nie miał głowy do tak ważnych poczynań , jakim był nasz pobyt na Litwie , albo też nie obawiając się już władzy nad sobą , nie chciał działać tak , jak powinien każdy dobry Polak. Wszyscy to widzieli , ale nikt się nie sprzeciwiał , nikt złemu zaradzić nie umiał. Później w nocy Litwini , którymi nasz pułk dopełniono , wszyscy opuścili nas . Widząc , że źle wszystko idzie , nie chcieli doczekać się do smutnego końca kampanii.”
Jest to z pewnością zbyt ostra krytyka skierowana pod adresem generała Giełguda ale oddaje ona w pełni nastroje jakie wkradły się w szeregi korpusu powstańczego.
Aby podnieść ducha bojowego żołnierzy, przeprowadzono w dniu 8 lipca 1831 roku atak na mały rosyjski garnizon w Szawle. Atak ten był zupełnie nieuzasadniony operacyjnie zdołano przeprowadzić jedynie dlatego, że wojska rosyjskie chwilowo straciły z oczu grupę Giełguda.
Opanowanie Szawli przeprowadzone miało być w następujący sposób: od północnego wschodu i wschodu uderzyć miał Szymaniowski z Dembińskim, od strony zachodniej atakowac miały pozostałe siły powstańcze.
Garnizon rosyjski liczył 5 batalionów piechoty, szwadron jazdy. Wsparcia artyleryjskiego udzielało Rosjanom 5 dział. Dowódcą Sawelskiego garnizonu był pułkownik Kurikow.
I tym razem z powodu między innymi złego wykorzystania artylerii dowodzonej przez pułkownika Piętkę, oraz widocznego rozprężenia w szeregach atak nie powiódł się. Artyleria została ustawiona podobnie jak pod Wilnem , ponadto dawał się odczuć poważny brak amunicji do dział. Radziejowski wspomina: „Nareszcie rozpoczęła się bitwa pod Szawlami, gdzie poległ nasz szanowny Piwecki, dowodząc 19 pułkiem piechoty. I tu również szło jakoś dziwnie, bez porządku i ładu, to każdy żołnierz mógł spostrzec , a cóż dopiero generałowie! Jak oni na to pozwolili , trudno pojąć , nie można tego tłomaczyć subordynacja wojskową , gdy się widziało oczywistą zgubę. Żal serce ściska kiedy się wspomni rolę starszych!”
W słowach tych widać rozgoryczenie i żal jaki mieli żołnierze do swoich dowódców. Pod wpływem porażek i z niedostatku wojsko traciło ducha i wartość bojową. Jednocześnie zacieśniał się pierścień wokół zdemoralizowanego ciągłymi porażkami, nie opłacanego od maja wojska.
Odwrót do Kruszan odbywał się w całkowitym nieładzie.
Podczas rady wojennej która odbyła się 9 lipca 1831 roku postanowiono podzielić grupę na trzy oddziały . Liczono, że jeszcze uda się zmylić przeciwnika oraz wykonując szybkie marsze rozbijać jego mniejsze oddziały. Liczono, ze w ten sposób uda się przedłużyć walki na Litwie i Żmudzi.
Oddział Chłapowskiego liczył 3600 ludzi w tym 5 szwadronów jazdy i 10 dział, Dembiński miał 4000 ludzi w tym 10 szwadronów jazdy i 10 dział, Roland dysponował 5200 żołnierzami w tym 12 szwadronami jazdy i 15 działami.
Genarał Roland miał ruszyć ku Połądze i sciągnąć na siebie większość sił nieprzyjaciela , stwarzając w ten sposób dogodna sytuacje dla dwóch pozostałych oddziałów do wyrwania się z zaciskającej się pułapki.
Oddział Chłapowskiego odskoczył na południe do Worni. Wkrótce okazało się , że i Roland zawraca z wcześniej wytyczonej marszruty i wkrótce także dotrze do Worni. Jednak oddziały rosyjskie dopędziły Roland. Nieprzyjaciel zorientowawszy się w sytuacji dociął wojskom powstańczym drogę na południe. Równocześnie generał Schirman rozpoczął marsz przeciwko Giełgudowi na północy. W tej sytuacji oddział Chłapowskiego mógł jedynie odskoczyć w kierunku zachodnim ku granicy z Prusami.
W Fejdanach została zwołana rada wojenna na której zapadła decyzja wejścia grupy do Prus. Po spisaniu protokołu z posiedzenia Giełgud nakazał marsz ku granicy pruskiej przez Żorany , Retów , Szwekusznie i Gutowo .
13 lipca oddział Chłapowskiego składał właśnie broń przed Prusakami gdy pojawił się oddział Rolanda. Powstało zamieszanie w szeregach. Cześć wojska ponownie chwyciło za broń i przeszła z powrotem granicę. Do Giełguda podjechał adiutant 7 pułku piechoty liniowej kapitan Skulski i w akcie desperacji zastrzelił Giełguda. Oddział Chłapowskiego złożył jednak ostatecznie broń. Na terenie Prus internowanych zostało 2295 żołnierzy, 240 oficerów i 2000 powstańców litewskich.
Generał Roland utrzymał się nieco dłużej. Próbował przebijać się jeszcze na teren Królestwa polskiego jednak nękany nieustannie przez przeciwnika, obserwując postępującą demoralizację swojego oddziału 15 lipca 1831 roku przeszedł granicę pruską i złożył broń. W ten sposób w ręce prusaków oddało się 361 oficerów, 3717 szeregowych , 26 dział i 35 jaszczy amunicyjnych.
Jedynym oddziałem jaki wydostał się z matni był oddział dowodzony przez generała Henryka Dembińskiego. Wykorzystał on sytuację, że oddziały rosyjskie zajęte były ściganiem Rolanda i Chłapowskiego. Obecność tego oddziału umknęła uwadze Rosjan. Dembiński 10 lipca 1831 roku wydostał się poza kordon rosyjski i ruszył w kierunku wschodnim. Po wielu perypetiach i długim marszu dotarł on 3 sierpnia 1831 roku do Warszawy.
Podsumowując, wyprawa generała Antoniego Giełguda na Litwę i Żmudź , następnie jej smutny koniec odebrały powstaniu Litewskiemu najwartościowsze jego oddziały. Najbardziej zaangażowane partie partyzanckie wcielone zostały do grupy Giełguda i wraz z rozbitkami jego wojska zostały internowane w Prusach.
Ponadto nieodwracalnie dla powstania stracono 26 dział i dużą ilość karabinów, które mogły być lepiej wykorzystane w wojnie 1831 roku przeciwko rosyjskiemu imperium.
Oceniając generała Antoniego Giełguda śmiało możemy powiedzieć, że nie był to właściwy człowiek na właściwym miejscu. W tym czasie na Litwie potrzebny był dowódca zdolny do samodzielnych , śmiałych i szybkich posunięć, nie pozostawiający silniejszemu przeciwnikowi czasu na koncentracje i rozpoczęcie działań zaczepnych. Współcześni pod wpływem tragicznych wydarzeń skłonni byli zarzucać Giełgudowi nawet zdradę i celowe działanie na szkodę powstania, ale rozpatrując po upływie 175 lat jego poczynania z roku 1831 widzimy wyraźnie, że był on dobrym dowódcą jeśli miał nad sobą wodza który dawał by mu dokładne wytyczne. Natomiast w sytuacji kiedy musiał podejmować szybkie i samodzielne decyzje nie sprawdził się. Ponadto jego zbyt łagodny stosunek do podkomendnych zaowocował szybkim rozprężeniem w szeregach. Podczas wyprawy litewskiej wśród oficerów dochodziło nawet do sejmikowania , co jeszcze nigdy żadnej armii na dobre nie wyszło.
Samo powstanie na Litwie i Żmudzi było bardzo korzystne dla strony polskiej. Dzięki niemu na terytorium Litwy zostały zaangażowane znaczne siły rosyjskie, które nie mogły być w tym czasie wykorzystane do tłumienia powstania w Polsce. Zostały poważnie zagrożone przez partyzantów linie zaopatrzenia armii cara. Rosjanie na terenie Litwy nie mogli czuć się bezpiecznie. Ubolewać należy, że w wyniku kunktatorskiej polityki Chłopickiego i Skrzyneckiego od samego początku liczących na polubowne załatwienie sprawy z Petersburgiem, nie wykorzystano w sposób właściwy powstania na Litwie. Jedyną celową pomocą jaką powstanie litewskie otrzymało od Polski było wysłanie generała Dezyderego Chłapowskiego wraz z 700 osobowym oddziałem w celu dostarczenia Litwinom instruktorów. Chłapowski do póki działał na terenie Litwy sam sprawiał się znakomicie.
Wyprawa Giełguda była wymuszona przez sytuacje wojsk polskich po bitwie pod Ostrołęką i opierała się na improwizacji. Improwizowane działania tak durzą ilością wojska, podejmowane przez dobrego żołnierza i patriotę jakim niewątpliwie był Giełgud, jednak nie potrafiącego działać samodzielnie, musiały się skończyć niepowodzeniem.
Bibliografia:
1) W. Tokarz Wojna polsko – rosyjska 1830 i 1831. wyd. Oficyna Wydawnicza Volumen. Warszawa 1993.
2) M. Tarczyński Generalicja Powstania Listopadowego 1830 1831 . wyd. Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej . Warszawa 1988.
3) P. Bauer Dezydery Chłapowski 1788 – 1879. wyd. Krajowa Agencja Wydawnicza. Poznań 1983.
4) I. Radziejowski Pamietnik Powstańca 1831. wyd. Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej. Warszawa 1973.
5) W. Zajewski Powstanie listopadowe 1830-1831 w Trzy Powstania Narodowe Kościuszkowskie, Listopadowe, Styczniowe pod red. W Zajewskiego. Wyd. Książka i Wiedza. Warszawa 1992
6) Z. Zarembianka Antoni Giełgud w Polski Słownik Biograficzny tom: VII. Praca zbiorowa pod redakcją K. Lepszego, Kraków 1958.