Udział rakietników polskich w wojnie z Rosją 1830-1831.
25 lutego 2010 roku upłynie 179 lat od sławnej i krwawej bitwy pod Olszynką Grochowską. W bitwie tej znacząca rolę odegrała Kompania Rakietników Pieszych, której odpowiednio wykorzystany potencjał bojowy przyczynił się do zapobieżenia druzgocącej klęsce jaką mogły zadać rosyjskie wojska cara Mikołaja I powstańczej armii Królestwa Polskiego. Wbrew potocznej opinii nie była to jednak jedyna akcja bojowa polskich rakietników w wojnie polsko-rosyjskiej 1831 roku.
W roku 1983 na łamach periodyku „Studia i materiały do historii wojskowości” T. XXVI., ukazało się obszerne opracowanie tematu dotyczącego udziału polskich rakietników miedzy innymi w walkach w 1831 roku, autorstwa Tomasza Katafiasza. Praca ta nosi tytuł : „Zastosowanie broni rakietowej w polskich powstaniach narodowych XIX w.” Wspomniany tekst jest jak do tej pory najlepszym omówieniem tematu dotyczącym zagadnienia wykorzystania broni rakietowej przez żołnierzy polskich w walkach o niepodległość w XIX wieku.
Poniższy artykuł ma na celu jedynie przypomnienie tematu udziału polskiej artylerii rakietowej w Powstaniu Listopadowym i może stanie się przyczynkiem do zwiększenia zainteresowania tą bronią miłośników historii wojskowości.
Prace badawcze, prowadzone w Arsenale Warszawskim przez kapitana II klasy Józefa Bema i kapitana II klasy Józefa Kosińskiego w latach 1818-1819 zaowocowały w roku 1822 powołaniem do życia rozkazem wielkiego księcia Konstantego Pawłowicza I Polskiego Korpusu Rakietników. Dowódcą tego Korpusu został generał artylerii Piotr Bontemps. Korpus dzielił się na Półbaterię Rakietników Konnych dowodzoną przez kapitana I klasy Józefa Jaszowskiego i Półkompanię Rakietników Pieszych pod dowództwem kapitana II klasy Karola Skalskiego.
Rakietnikom konnym i pieszym po początkowym okresie formowania w Modlinie wyznaczono jako miejsce stałego postoju Warkę. Sztab korpusu znajdował się w Warszawie.
Z chwilą wybuchu Powstania Listopadowego rakietnicy stacjonujący od roku 1823 w Warce zostali wezwani do Warszawy. W stolicy zostali rozlokowani w koszarach jazdy na Solcu.
Po przybyciu do Warszawy dowódca półbaterii konnej zaczął domagać się zwiększenia liczby koni ciągnących wozy amunicyjne, lub przezbrojenia podległej sobie jednostki w działa. Pomysł przezbrojenia z rakiet w klasyczny sprzęt artyleryjski kapitan Jaszowski motywował słabą celnością rac, oraz ich niestabilnym torem lotu łatwo zakłócanym przez wiatr.
25 stycznia 1831 roku Rada Najwyższa Narodowa podejmuje decyzję pozytywnie odnoszącą się do postulatu Jaszowskiego w sprawie przezbrojenia i przemianowuje Półbaterię Rakietników Konnych w Baterię 3 Lekką Artylerii Konnej. Bateria otrzymuje 8 3-funtowych dział pochodzących z rosyjskich zdobyczy wojennych z lat 1828 - 1829 uzyskanych podczas wojny z Turcją. 3 Bateria Lekka Artylerii swój chrzest bojowy przeszła w bitwie pod Olszynką Grochowską 25.II.1831 roku.
W tym miejscu przestajemy się zajmować losami dawnej Półbaterii Rakietników Konnych z racji tego, że formacja przestała istnieć jako jednostka wykorzystująca na polu walki rakiety, a stała się jednostką klasycznej artylerii lufowej.
Sprzęt pozostały po rakietnikach konnych został przejęty przez rakietników pieszych kapitana Skalskiego i posłużył do rozbudowy półkompanii w kompanię. Dane ze stycznia 1831roku mówią o 10 wyrzutniach kołowych rodzimej konstrukcji autorstwa kapitana artylerii Józefa Kosińskiego będących w dyspozycji Kompanii Rakietników Pieszych ( 8 i 2 zapasowe). Z każdej z tych wyrzutni można było wypuścić na raz cztery race. W skrzyniach przy łożach rakietniczych i wozach amunicyjnych znajdowały się dodatkowo małe wyrzutnie. Przyjmuje się na podstawie wyliczeń podanych przez Tomasza Katafiasza dla Półbaterii Rakietników Konnych w opracowaniu ”Zastosowanie broni rakietowej w polskich powstaniach narodowych”*, że rakietnicy piesi dysponowali analogiczną ilością sprzętu bojowego. Tak wiec po rozwinięciu Półkompanii Rakietników Pieszych do stanu kompanii rakietnicy dysponowali dziesięcioma wyrzutniami kołowymi, oraz posiadali 13 przewożonych w skrzyniach, koziołków na składanych trójnogach skonstruowanych podobnie jak statywy stolików mierniczych, tak, że jeden rakietnik-artylerzysta mógł je z łatwością przenosić z jednej pozycji na drugą.
Kapitan Józef Jaszowski w swoich wspomnieniach podaje jeszcze informacje o niskiej na 6 cali wysokiej poziomej wyrzutni rakietowej mającej mieć zastosowanie przeciwko piechocie. Niestety autor pamiętników nie podaje ilości tych małych wyrzutni należących do uzbrojenia dowodzonej przez siebie Półbaterii Rakietników Konnych.
Tak wyposażeni rakietnicy wyruszyli do walki w obronie praw i niepodległości Polski.
17.II.1831 roku szef Sztabu Głównego generał Józef Mroziński, w piśmie do generała Jana Skrzyneckiego przekazał następujące rozporządzenie dotyczące rakietników; „... W miejsce artylerii konnej, żądanej przez JWgo Generała, Wódz Naczelny posyła mu cztery kozły rakietnickie, w których używaniu JWny Generał zechcesz zachować tę ostrożność, żeby ich nie używać , jak tylko dla zrobienia pewnego i znacznego skutku, a to dla tego, ażeby przez codzienne jej używanie nie oswajać nieprzyjaciela z tą bronią, jeszcze dla jego żołnierzy dotąd nieznajomą.” Utrzymuję tu pogląd wysunięty przez Tadeusza Katafiasza, iż dowództwo polskie w pełni doceniało zalety taktyczne i znało oddziaływanie na psychikę wroga ówczesnej broni rakietowej. Siła ognia, donośność , aspekty psychologiczne i szybkostrzelność wyrównywały walory artylerii konnej. Niestety poza faktem dołączenia do dywizji Skrzyneckiego czterech kozłów rakietniczych, brak jest danych dotyczących tego w jaki sposób i czy w ogóle rakietnicy zostali wykorzystani w bitwie pod Dobrem w dniu 17.II.1831 roku.
Według pamietnikarskich relacji generała Ignacego Prądzyńskiego pierwsza walką jaką stoczyli rakietnicy była bitwa pod Wawrem 19.II.1831 roku. Jeśli faktycznie był to debiut bojowy tej formacji to był on raczej nieudany. Generał Prądzyński wspominał: „ Chłopicki zezwala, rzucam się wiec na konia i wkrótce przyprowadzam rakietników, którzy wszyscy lecą jakby na festyn, jakby się lękali, ażeby się wojna bez nich nie skończyła. Byli oni pełni gorliwości, doskonale wyćwiczeni, mieli oficerów umiejętnych, a jednak żadna ich raca nie dopięła zamierzonego celu. Szły one na różne strony i niektóre uderzywszy o ziemię wracały się , ale żadna nie spadła tam gdzie iść miała”.
Prawdopodobnie przyczyną niefortunnego „występu” rakietników były emocje związane z pierwszą prawdziwą akcją bojową przez które wzięto złą poprawkę na siłę i kierunek wiatru, co stało się powodem niepowodzenia.
Bardzo szybko udało się żołnierzom kapitana Skalskiego naprawić nadwątloną reputację. 25.II.1831 roku rozegrała się batalia o Olszynkę Grochowską, gdzie rakietnicy w dużym stopniu zapobiegli rozbiciu wojsk polskich.
Niekorzystna dla strony polskiej sytuacja krytyczna na polu bitwy nastąpiła około godziny 15.00, w momencie utraty przez Polaków korzystnych pozycji w Olszynce Grochowskiej. W tym czasie po ranieniu generała Chłopickiego bitwą dowodziło trzech dowódców. Byli to : Michał ks. Radziwiłł, Piotr Szembek i Jan Skrzynecki. Do walczących polskich żołnierzy docierały sprzeczne rozkazy, adjutanci zdezorientowani szukali generałów, do tego zachwianie się morale polskich oddziałów sprawiły, że odwrót armii zaczął przyjmować znamiona paniki. Rosjanie byli blisko od osiągnięcia sukcesu polegającego na rozbiciu Wojska Polskiego co otworzyło by im drogę do Warszawy.
Generał wojsk rosyjskich Toll wysunął koncepcje wykonania zmasowanego ataku pułkami kawalerii wspieranego ogniem artylerii konnej. Manewr ten miał na celu rozerwanie wojsk polskich na pół, a następnie miało nastąpić zepchnięcie Polaków na słabe w tym roku lody Wisły. Tym samym wojsko polskie miało przestać istnieć. Szarża miała być poprowadzona przez 3 dywizję kirasjerów będącą częścią 3 korpusu jazdy rezerwowej, oraz Pułk Ułanów Wielkiego Księcia Konstantego. Razem miało atakować stronę polska 28 szwadronów i 24 działa artylerii konnej a także 10 dział artylerii pieszej.
Gdy ruszyło rosyjskie natarcie, oddziały kirasjerów pędzących na oddziały polskiej piechoty wydawały się potężną falą, której nie powstrzyma żadna siła. Rosjanie osiągnęli by z pewnością bliski już cel gdyby nie decyzja generała Prądzyńskiego o wykorzystaniu w tej groźnej sytuacji rezerw artylerii składających się z kompanii rakietników kapitana Skalskiego.
Prądzyński osobiście sprowadza rakietników na pole bitwy. Kompania rakietnicza natychmiast po dotarciu na pozycje rozpoczyna ostrzał racami na szarżujących rosyjskich kirasjerów. Jak podaje Tomasz Katafiasz w swoim opracowaniu udziału rakietników w Powstaniu Listopadowym, race prawdopodobnie nie wyrządziły Rosjanom większych szkód w sile żywej, jednak ich działanie psychologiczne na nie zaznajomionych z tym rodzajem artylerii żołnierzy miało istotne znaczenie w powstrzymaniu fali uderzeniowej wojsk carskich. Atakująca kolumna rosyjskiej jazdy cofnęła się w nieładzie tratując własna piechotę i odjechała pędem w kierunku Dąbrowej Góry, znikając z pola bitwy w szybko nadchodzących o tej porze roku ciemnościach.
Po bitwie udział rakietników został odpowiednio doceniony przez dowództwo. Kompanii przyznano jeden krzyż złoty Orderu Virtuti Militari i jeden srebrny.
Na następną możliwość zaprezentowania swoich walorów bojowych Kompania nie musi długo czekać. Już 26 lutego 1831 roku, czyli dzień po bitwie pod Olszynką Grochowską rakietnicy otrzymują może mniej spektakularne ale równie ważne zadanie spalenia przedmieścia na Pradze w celu oczyszczenia pola ostrzału dla polskiej artylerii i odebrania Rosjanom możliwości schronienia w drewnianych zabudowaniach przedmieścia. Akcja ta trwała dwa dni do 27 lutego i przekonała feldmarszałka Dybicza o determinacji i gotowości Polaków do dalszej obrony. Feldmarszałek zorientował się, że jego projekty zajęcia stolicy Królestwa Polskiego z marszu to w tym momencie nierealne fantazje.
Po akcji palenia przedmieść na Pradze nie posiadamy potwierdzonych informacji dotyczących działań Kompanii Rakietników, aż do ich udziału w obronie Warszawy we wrześniu 1831 roku. Prawdopodobnie polscy rakietnicy wzięli udział w działaniach zaczepnych przeciwko korpusowi Rosena pod koniec marca 1831 roku. Powyższe przypuszczenie opiera się na przesłance wynikającej z udziału w tej wyprawie całej artylerii rezerwowej w skład której wchodziła Kompania Rakietników Pieszych. Niestety nic nie wiemy o udziale tej formacji w drugiej bitwie pod Wawrem oraz batalii 31.III.1831 roku pod Dębem Wielkim.
Brak jest także informacji o udziale rakietników w tragicznej, przegranej przez siły powstańcze bitwie pod Ostrołęką 25.05.1831roku.
Ponownie informacje o artylerii rakietowej pojawiają się wraz z informacjami o przygotowaniach do obrony Warszawy w sierpniu 1831 roku. Według tych danych na poszczególne niżej podane umocnienia przydzielono następujące ilości rakiet:
- Bateria na Woli ( nr 56) – 500 rakiet
- Dzieło III ( nr 57) –100 rakiet
- Bateria V ( nr 59) – 200 rakiet
- Parysów ( nr 62) – 100 rakiet
- Las Marymoncki –( nr 66) – 100 rakiet.
Razem na wymienione umocnienia przydzielono 1000 rakiet.
Ponadto licząc się z możliwością szturmu rosyjskiego od południa, rozmieszczono wyrzutnie przy Rogatkach Jerozolimskich i Mokotowskich.
Na początku sierpnia Kompania Rakietników Pieszych z powodu rozczłonkowania na działony rozmieszczone w wyżej wymienionych punktach obrony Warszawy uległa rozwiązaniu. W ten sposób przestała istnieć zwarta jednostka piesza broni rakietowej w Wojsku Polskim. Jednak już 25.VIII.1831 roku sformowano Pluton Rakietników Konnych pod dowództwem byłego podoficera Półbateri Rakietników Konnych a obecnie podporucznika artylerii Aleksandra Szopowicza. Oddział ten otrzymał na wyposażenie 4 wyrzutnie kołowe.
14.08..1831 roku Polacy opuścili linię Bzury i wycofali się na linię umocnień Warszawy. Wojska carskie podczas polskiego odwrotu cały czas utrzymywały kontakt z siłami powstańczymi bezustannie na nie napierając.
Warszawa stała się miastem oblężonym. Rosjanie koncentrujący swoje siły pod miastem nie byli w stanie od razu zaatakować polskich pozycji obronnych. W trakcie trwania oblężenia Pluton Rakietników Konnych dokonał ostrzału na pozycje rosyjskie. O fakcie tym donosi „ Kurier Warszawski” z dnia 2.IX.1831 roku.
W czasie szturmu Warszawy rozpoczętego w dniu 6.09.1831roku i trwajacej do 8.09.1831 obronie miasta brali udział rakietnicy konni i rozmieszczeni mniej więcej zgodnie z pierwotnymi planami z sierpnia 1831 roku, w poszczególnych punktach oporu rakietnicy piesi. Podczas obrony miasta rakietnicy wielokrotnie wykazywali się skutecznością działania. Ks. Puchalski wspomina: „ Rakietniki, widząc ten nieład swoich ( 3psk. przyp. aut.), zaczęli puszczać race na nieprzyjaciela, który opuścił niedołężny pułk i udał się na powrót pod Rakowiec.”
Patrząc na rozmieszczenie rac na linii obrony Warszawy widać, że chodzi tu o użycie broni rakietowej przydzielonej do obrony Rogatek Jerozolimskich. W tym miejscu dodać należy, że w tym czasie także Rosjanie zaczęli posługiwać się bronią rakietową i prowadzili z niej ostrzał polskich pozycji.
Artyleria polska zachowała pełną wartość bojową aż do ostatnich walk i opuszczenia Warszawy po poddaniu miasta przez siły powstańcze. W składzie wojsk ewakuowanych do Modlina znajdował się pluton konny rakietników, a z pewnością także wielu rakietników pieszych.
Za waleczność podczas obrony stolicy oddział ppor. Aleksandra Szopowicza odznaczony został dwoma Krzyżami Wojskowymi Polskimi ( Virtuti Militarai).
Po krótkim postoju w Modlinie przebywające tam oddziały artylerii, saperów i korpus medyczny wymaszerowały przez Kamienicę, Brześć Kujawski, Rypin, Gołkowo do Szczutowa koło Brodnicy, by 5.X.1831 roku przekroczyć na drodze ze Szczutowa do Górzna granicę z Prusami.
Wraz z rakietnikami przekraczającymi granice Królestwa Polskiego i Prus zakończył się dziewięcioletni okres istnienia pierwszych w dziejach Wojska Polskiego regularnych oddziałów artylerii rakietowej. Broń rakietową będą próbowali jeszcze w XIX wieku wykorzystywać żołnierze Powstania Styczniowego, lecz jako pełnoprawna formacja artylerii pojawi się w szeregach Wojska Polskiego ponownie dopiero w trakcie II wojny światowej i pozostanie ich nierozłączną częścią, aż do dnia dzisiejszego. Dzisiejsze rakiety, niczym nie przypominające tych z pod Olszynki Grochowskiej i redut Warszawy, stanowią podstawowy element systemów przeciwlotniczych, służą do zwalczania sprzętu i siły żywej na lądzie i morzu.
Oglądając reportaże telewizyjne z poligonów, widząc współczesną broń rakietową pamiętajmy o jej bohaterskich prekursorach z 1831 roku.
Bibliografia:
1) Tomasz Katafiasz: „Zastosowanie broni rakietowej w polskich powstaniach narodowych XIX w.” Studia i Materiały do Historii Wojskowości T. XXVI. 1983r. str. 163-229
2) Józef Jaszowski: „Pamiętniki dowódcy rakietników konnych.” Instytut Wydawniczy PAX . Warszawa 1968.
3) Raymond Durand: „Depesze z powstańczej Warszawy 1830-1831.” Czytelnik. Warszawa 1980.
4) Roman Łoś: „Artyleria Królestwa Polskiego 1815-1831.” Wyd. MON. Warszawa 1969.
5) Józef Bem „Uwagi o rakietach zapalających” Wyd. MON. Warszawa 1956.
6) Ksiądz Tadeusz Puchalski „ Pamiętnik” KUL. Lublin 1987. str.52.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz